Większość z nas nie jest zadowolona ze szkoły, do której chodziła. Jednak kiedy przychodzi czas, by rozpocząć edukację własnego dziecka uznajemy, że tylko taka szkoła naprawdę ma sens dla dzieci i ich wychowania. Bo szkoła, żeby była skuteczna – musi boleć!
PIĘTNO
Powszechny system edukacji w Polsce jest spadkobiercą XIX-wiecznej pruskiej szkoły. Jej zadaniem było nauczanie masowe oraz przygotowanie do pracy w fabrykach i urzędach. Choć czasy się zmieniły, to szkoła w swoim najgłębszym przekazie jest taka sama. Mamy głęboko zakodowane, że jeśli szkoła ma skutecznie czegoś nauczyć, to (mimo różnych prób jej „zmiękczania i unowocześniania”), musi pozostać w niej coś twardego. W szkole musi być zaszyty element strachu, coś co sprawi, że będzie bolało, że będzie nam niewygodnie, że będzie nas uwierało. Szkoła – musi boleć!
STATUS QUO
To jak wygląda szkoła, jest naszą zasługą. To my jako społeczeństwo – bez względu na to czy jesteśmy rodzicami, czy nie – posyłamy do niej kolejne roczniki dzieci. Kolejne pokolenia (nazywane przyszłością narodu) wdrażamy w system, za którym nie przepadamy – „ciasny, ale własny”. Czujemy się w nim bezpiecznie, bo wszyscy zdobędą ten sam zasób wiedzy, w ten sam łatwy do kontrolowania sposób. Trochę się martwimy, że nie wszyscy do tego systemu przystają. Ostatecznie rozgrzeszamy się, przecież poświęcamy jednostki (czy nieliczne?) dla dobra reszty. Bo przecież, żeby szkoła była skuteczna – musi boleć!
MNIEJSZOŚĆ
Wielu widzi, niektórzy aktywnie reagują na to, co widzą. Ta mniejszość szuka drogi wyjścia, bo system nie przystaje do rzeczywistości. To nie tak, że czasy się zmieniły. Przecież dzieci we wszystkich wiekach miały wewnętrzne potrzeby: indywidualnej nauki, rozwijania swoich pasji, zdobywania wiedzy… Nie we wszystkich epokach odpowiedź na nie była możliwa. Teraz jak nigdy wcześniej możemy to zrobić i właśnie dlatego powstają alternatywne szkoły. Dla wielu osób stojących murem za głównym nurtem edukacji, szkoły te są solą w oku. Może to i dobrze. Może tak właśnie musi i powinno być. Bo żeby alternatywne podejścia zainicjowały zmianę, to po prostu – muszą boleć!
REFORMA
Główny nurt edukacji musi się reformować. To jest oczywiste, bo zmieniają się czasy i zmieniają się oczekiwania. Jednak reforma nie nastąpi, jeśli nie będzie impulsu. Potrzeba zakwasu, który zacznie przemieniać ciasto. Bez niego głębokie zmiany w głównym nurcie edukacji nie nastąpią. Jak powietrza trzeba podejść alternatywnych. Bez nich, bez twórczego spotkania z nimi, obecny system nie będzie mógł stawiać sobie najważniejszych pytań. Bez konfrontacji z nimi szkoła powszechna pozostanie w letargu i bierności. Właśnie dlatego alternatywna edukacja musi uwierać. Taka szkoła – musi boleć!
SPOTKANIE
W spotkaniu dwóch różnych podejść rodzą się rzeczy najpiękniejsze. To fascynujące, gdy alternatywne podejścia do nauczania szukają spotkania ze sobą i inspirują się, gdy ono następuje. Pedagogika Marii Montessori, Szkoły Waldorfskie, Edukacja Demokratyczna, czy pedagogika Janusza Korczaka – w środowiskach reprezentujących te i inne podejścia, nietrudno poczuć klimat poszukiwania okazji do wzajemnego poznania. To dzięki niemu możemy pójść dalej! Tego spotkania potrzebuję też główny nurt edukacji. Bardzo wielu nauczycieli i dyrektorów doskonale zdaje sobie z tego sprawę – niestety ta świadomość nadal nie może się zamanifestować. Dlatego często zamiast spotkania dochodzi do zderzenia. Bo szkoła niezgodna z naszymi wyobrażeniami, z pewnością – musi boleć!
BÓL
Ścieranie, docieranie i konfrontacja bolą! Ten ból może być twórczy – może prowadzić do czegoś więcej. Jednak przed wyruszeniem w drogę musimy sobie uświadomić, że będzie bolało. A jaki to będzie rodzaj bólu, to zależy od nas. Wspinanie się na wysoką górę boli. Na stopach robią się odciski, a na ramionach pozostają ślady szelek plecaka. To ból, który chętnie znosimy. Jest też inny ból, ból wynikający z przemocy. Inaczej go odczuwamy i zostawia po sobie zupełnie inne znamiona… Szkoła musi boleć, ale to od otwartości naszego umysłu, od gotowości uznania, że ktoś drugi też może mieć rację, od postawienia bardziej na „my” niż na „ja”, od bezinteresowności i uważności, od współczucia i empatii, od chęci zrobienia czegoś dobrego – od tego wszystkiego zależy, jakiego bólu będziemy doświadczać, tworząc naszą szkolną rzeczywistość w Polsce. Bo szkoła musi boleć, ale to od nas zależy, jaki ten ból właściwie będzie…
Chcesz dowiedzieć się więcej o alternatywnych podejściach do edukacji?
Polecam Ci kilka audycji na ten temat:
- Co zawdzięczamy Marii Montessori?
- Niedościgniony Janusz Korczak.
- Szkoły Demokratyczne, czyli jakie?
- Szkoły Waldorfskie w oczach pedagogów i rodziców.
Może zainteresuje cię też:
Jestem mężem i ojcem, czasem też managerem i trenerem – piszę o tym, jak być dobrym tatą oraz jak osiągnąć synergię między życiem rodzinnym i rozwojem zawodowym.
Dodaj komentarz